Złe- miłego początek.

[fgallery id=2 w=600 h=800 t=0 title=”czarna owca”]

Koncert w Czarnej Owcy zaczął się dziwnie. Dość, że wspomnę, iż paru pijanych przekroczyło granicę, wtargnęli na scenę zaczepiając wokalistki i wykłócając się o to, co ma być zagrane. Ochrona klubu w postaci barmana oczywiście nie potrafiła sobie poradzić i dopiero odwołanie koncertu i oddanie pieniędzy za bilety spowodowało rezygnację „elementu”. To był nasz pomysł na poradzenie sobie z czymś, co powinno być w gestii klubu.
Przyznam, że pierwsze utwory nie poszły nam najlepiej, ciągle czuliśmy niesmak wywołany incydentem. To, co zdarzyło się później zrekompensowało wszystkie stresy. Publiczność była fenomenalna, a muzyka cudownie popłynęła. Druga część koncertu, ta eksperymentalna, sprawdziła się w stu procentach. Bisy trwały i trwały. Niektóre utwory graliśmy trzy razy i to było za mało 🙂 Dobrze jest poczuć takie wsparcie.
Dziękujemy wszystkim przybyłym, a klubowi radzimy poświęcić większą uwagę artystom, bo bez nich nie ma klubu, chyba że wystarczy telewizor wymiennie z radiem.